Witam!
Ostatnio byłam 5 dni w szpitalu z powodu twardego brzucha. Góra brzucha robiła mi się twarda jak tylko wstawałam z łóżka. Dali mi sterydy na rozwój płucek u małej, a poza tym kroplówki z magnezem i zastrzyki z nospą, oraz luteinę dopochwowo. Nic to nie dało przez te 5 dni- góra brzucha dalej twarda. Szyjka w dniu przyjęcia miała 2,8cm jak mnie wypisywali to mówili, że na szyjkę to nie wpłynęło, że jest bez zmian (chociaż nie sprawdzili tego na usg, a w badaniu ginekologicznych, które robił inny lekarz- nie przyjmujący do szpitala). Szczęśliwa wróciłam do domu z myślą, że biorąc leki i grzecznie leżąc jakoś zbliżę się do terminu. A tu następnego dnia na papierze toaletowym najpierw za pierwszym razem zauważyłam troche przezroczystego śluzu bardzo gęstego- jak galaretka. Było go mało. Bardziej przestraszyłam się po następnej wizycie w wc, gdzie było tego sporo więcej i miało konsystencje białka jaja kurzego, barwe przezroczysto- żółtawą. Pojechaliśmy na izbę, gdzie to zbagatelizowali. Lekarz mnie zbadał i stwierdził, że szyjka od wczoraj taka sama. powiedział o spoczynkowym trybie życia, przyjmowaniu leków i tyle. żadnych rad na co zwracać uwagę. W nocy znowu zauważyłam na papierze troche tego przezroczystego śluzu o konsystencji galarety. Każda wizyta w wc to stres czy jeszcze coś się pojawi. Najgorsze że mój lekarz prowadzący jak robił mi usg to waga małej wyszła 1800 g, a wieczorem w szpitalu lekarz, który mnie przyjmował stwierdził, że waży tylko 1300g. Stąd mój wzmożony strach przed porodem w najbliższym czasie.
Czy któraś z Was dziewczyny miała podobną sytuację z czopem? może wyszedł częściowo i dzięki luteinie jeszcze się troche sytuacja "naprawi"? Ogólnie czekam na jakieś przypadki, ze czop wcześnie odchodził. z niecierpliwością czekam na jakieś informacje!!
