Szelki dla dziecka - za czy przeciw

www.zapytajpolozna.pl/forum/dziecko-dzie...zik/Page-4.html#4367
Na tym wątku powstaje nowy temat szelki.
Pomyślałam, żeby założyc nowy wątek - może jakieś mamy mają już z tym doświadczenie?

andziaa35 napisał:

polecam rowniez te "szelki" pomagaja w nauce chodzenia i zawsze mozesz dziecko asekurowac a pozniej przydadza sie jak bedziesz chodzic na spacery zeby dziecko za daleko nie poszlo albo zeby na ulice nie wyszlo. Pewnie ludzie beda mowic ze prowadzisz dziecko jak pieska (moja mam mi tak mowila) bo w Polsce raczej sie z tymi szelkami nie spotkalam. U mnie pelno mam je uzywa

kasiora napisał:

a te szelki dla mnie to rewelacja musze zobaczyc czy u mnie da sie kupic
bym sobie "pieska" na spacerki wyprowadzala

andziaa35 napisał:

hehe nasze "Pieseczki" kochane jak dla mnie i dziecka to super rozwiazanie, synus musi sam sie starac zeby utrzymac rownowage a ja nie musze sie nachylac i plecki nie bola

Ja sama chcę kupic takie szelki, ale na spacery czy zakupy, żeby było dziecko swobodne, ale jednak, żeby nie wyrwało mi się na ulicę.
Ale szczerze mówiąc jakoś nie podoba mi się to skojarzenie z psem. To tak trochę jakbym dziecko traktowała jak zwierzątko.

Ty to zawsze musisz wszystko na powaznie zaloze sie ze jak wyjdziesz na ulice z dzieckiem obcy ludzie zaczna wlasnie tak to komentowac

może i fajna sprawa z tymi szelkami ale jakoś strasznie kojarzą mi się z wyprowadzaniem dziecka a nie ze spacerowaniem z dzieckiem, ale kto wie, może jak mała podrośnie i zacznie mi uciekać to zmienię zdanie

No właśnie wiem, że tak to będzie nazywane.
Sama ostatnio rozmawiałam z moją ciocią na ten temat. Rozmowa była ostra z racji dwóch odmiennych poglądów.
Bardziej się zastanawiam jakich argumentów można użyc, jeśli coś takiego się usłyszy.
Bo uważam, że takie szelki są rewelacyjne, często mogą pozwolic uniknąc tragedii jak np. dziecko wyskoczy na ulicę. A przecież wiadomo, że to chwila moment, jak dziecko może się wyrwac i tragedia gotowa.
Inna strona medalu, która przemawia no korzyść: która z nas chciałabym chodzic z ręką podniesioną do góry godzinkę czy dwie na spacerze. Wiadomo przecież, że to jest nienaturalne i źle wpływa na stawy.

Ale sama też jakiś czas temu, jeszcze jak nie miałam dziecka byłam mocno zdziwiona, że ktoś może dziecko prowadzic jak psa.
Ale nie chciałabym, żeby ludzie postrzegali właśnie w ten sposób mojego synka, że jest prowadzony jak pies :/

Czy coś takiego też będzie kojarzyć się z wyprowadzaniem?
allegro.pl/item896532453_bezpieczne_dzie...ki_smycz_infant.html

poli ten link z tym plecakiem , szelkami itp to tez mi nie bardzo sie widzi , to wlasnie kojazy mi sie z wyprowadzaniem ja pieska . ale te wczesniejsze dlaczego nie, moja mysl byla taka ze przyda mi sie to tylko wtedy jak maly bedzie uczyl sie chodzic (ograniczy to jego upadki), bo nie sadze ze dziecko starsze by bylo tak glupie i pozwalalo sie tak prowadzac

jakby takie szelki byly na porzadku dziennym ( tak jak chodzik) nikt by nie kojarzyl tego z wyprowadzaniem. Ale przewaznie do wszystkiego co nowe i nieznane podchodzimy negatywnie. Jak pierwszy raz 5 lat temu widzialam dzieci na "smyczy" tez tak komentowalam, ale tutaj to normalne i do wszystkiego mozna sie przekonac

Andzia - dokładnie tak to wygląda jak mówisz
Jak nosiłam dziecko w chuście w rodzinnym miasteczku, to nie raz słyszałam, że chodzę jak cyganicha, że wiążę dziecko w jakieś szmaty, raz nawet usłyszałam, że mam dziecko w ręcznik zawiązane.
natomiast we Wrocła1wiu prawie zawsze spotykałam się z pozytywną opinią, z uśmiechem z dobrym słowem.
Myślę, że dokładnie tak jest z szelkami - tam gdzie to jest na pożądku dziennym nikt nie kojarzy tego z psem :/ A tu się tak kojarzy

dziewczyny dlaczego się tak przejmujecie opiniami innych??
jak będziecie ganiać dziecko po całym markecie to dopiero się ludzie będą patrzeć i komentować, a takie szelki to przecież dla bezpieczeństwa, chodzące maluchy to przecież małe diabełki

i wiem to choć dopiero sama się o tym przekonam za kilka tygodni

Scholastyka, to nie chodzi o to, żeby przejmowac się opinią innych, bo co o mnie mówią to mi zwisa i powiewa, raczej to z troski o dziecko.

Dziecko to nie zwierzątko, żeby je na smyczy ciągnąć.

?