boję się...

Ja teraz chodzę na NFZ i mam usg za każdym razem... Może takie "mniej dokładne" niż gdy chodziłam prywatnie, ale jest. Kolejka maksymalna była na 3 osoby ( a prywatnie zdarzało się i na 7-8 osób)... Także zależy na jaką przychodnie na jakiego lekarza trafisz...

Co do lekarza pracującego w szpitalu, ja do takiego nie chodziłam i nie chodzę. Dziewczyny, które rodziły w tym samym dniu co ja miały "takich lekarzy", żadna nie powiedziała dobrego słowa na ten temat... Stwierdzały, że szkoda było kasy na te prywatne wizyty, bo i tak lekarz miał ich w dupie (za przeproszeniem) i wcale nie chodziło tu o jednego i tego samego lekarza, ale o 4 różnych.
Najlepiej wywiedzieć się u siebie w miejscowości czy to coś daje...

Jak chodzę prywatnie do mojego lekarza, to jeszcze nigdy nie trafiłam na kolejkę i tu ma wielkiego plusa, bo umawia kobiety na konkretną godzinę i tego się trzyma. Wstępnie wypytywałam już moje bratowe i koleżanki, mają różne zdania, ale większość twierdzi, że lepiej jak chodzi się prywatnie do lekarza, który przyjmuje również w szpitalu. Na razie umówiłam się do mojego lekarza, ufam mu i w końcu u niego wszystkie badania robiłam, prowadził także ciąże mojej bratowej i była zadowolona.
A teraz w sumie to nie chce nikogo z rodziny i najbliższych pytać o zdanie, bo do potwierdzenia nie chce nikomu mówić, wiecie, żeby nie zapeszać to raz, a dwa, że poprzednia sytuacja mnie do tego zmusza .
Pozdrawiam

Ja chodziłam na NFZ po doktor która też pracuje w szpitalu (w tej przychodni przyjmuje tez ordynator ginekologii) i mysle że lepiej traktują swoje pacjentki... Niż te które chodzą do innych lekarzy. Wcale nie trzeba chodzić prywatnie by nie siedzieć w kolejkch i chodzic do ordynatora, na NFZ tez przyjmują i nie ma kolejek. A tez ważne nie trzeba płacić za badania których jest dużo i jak do szpitala się idzie to inaczej patrza

no i jestem w ciąży, ale oczywiście bez stresów się nie obejdzie, ponieważ istnieje taka możliwość, że płód może się nie rozwijać, na usg wyszedł za mały jak na ten tydzień ciąży, w którym przypuszczalnie powinnam być, lekarz powiedział, że istnieje możliwość, że po prostu później zaszło do zapłodnienia i dlatego wychodzi inaczej niż w normalnych obliczeniach. Ale ogólnie czuję, że będzie dobrze.

witam! Jestem w 6-tym tygodniu ciazy (4 tydzien od zaplodnienia). Moim problemem sa bardzo silne skurcze w podbrzuszu ktore trwaja od okolo tygodnia (pojawiaja sie niespodziewanie do kilku razy na dobe, trwaja dosc krotko, nie wystepuja krwawienia). Przypominaja bole, ktore towarzysza mi podczas pierwszych dni miesiaczki (zawsze miesiaczkuje bardzo bolesnie). Jeszcze przez najblizszy miesiac bede przebywala po za granicami kraju, tutejszy lekarz do ktorego sie zglosilam, twierdzi ze na pierwsze usg jest zbyt wczesnie. Kazal mi pojawic sie za okolo 10 dni, natomiast moje dolegliwosci zinerpertowal jako podejrzenie ciazy pozamacicznej... Strasznie sie denerwuje...Czy moze ktoras z Was miala podobne objawy? Czy istnieje jeszcze jakies inne wyjasnienie w takiej sytuacji?

Czasem tak jest w te dni kiedy teoretycznie pojawiłaby się miesiączka. u mnie się pojawiały bóle, chociaż nie tak duże, raczej takie poczatkujące, jak tylko się trochę przeforsowałam...