Mamusie sierpień 2010

Ja bym nie wyjechała, jest jak jest, ale ludzie i w PL dają radę żyć w miarę normalnie... Wszyscy mówią że za granicą (teraz już nie ) jest och i ach, ale nikt o złych rzeczach nie mówi...
Mam przykład w rodzinie takich dorobkiewiczów, wyjechali-> w UK zapitalają ze ścierami, i szorują toalety bogatym, a jak przyjadą do PL to jacy oni to nie państwo... Oczywiście nie każdy musi robić brudną robotę, ale tak jest w większości... Nie lubię czegoś takiego. Oczywiście nie zamierzam nikogo krytykować, to jest indywidualna sprawa

wystarczy obejrzeć "londyńczyków". ja też mam takich znajomych z "zagranicy" i jacy oni nie są z "wyższych sfer".. szkoda, że zapomnieli dlaczego wyjechali i nie chwalą się co tam robią-"pracuję w hotelarstwie" czyt. jestem pokojówką.. (nie obrażam pokojówek, bo nie wstyd, tylko i ich podejście do innych)

Oj znam takich!!! Zanim moj M przyjechal do UK jego kumpel tutaj byl i opowiadal jak to zarabiscie i wogole: cud miod i orzeszki. Moj M odlozyl troche kasy (na czarna h w UK) i polecial do tego kumpla, a tam... Mieszkali chyba w 10 na jednej chacie, syf kila i mogila. Jeszcze jedna para leciala z moim M wlasnie do nich, ta dziewczyna przeplakala cala noc, ze ja tak zrobili. Naszczescie szybko trafili na czlowieka, ktory zalatwil im mieszkanie w godnych warunkach. Do tego ten kumpel mowil, ze jest pelno pracy i on mu cos szybko zalatwi- zalatwil mu tylko tyle, ze pokazal mu w jakiej agencji pracy moze sie zapisac!!! Oj moj M dziekowal Bogui, ze nie pojechalam razem z nim!!! Nawet tutaj znam kilka osob (z mojego miasta w PL0, ktorzy jadac tam opowiadaja jak im jest swietnie i chwala sie swoja fura- tylko odziwo nie dodaja, ze ta fura jest na kredyt i, ze czasami nie maja na paliwo!!! Obled nie cierpie takich ludzi

Ja bym może i wyjechała mając pewną prace i mieszkanie. Tak zobaczyć jak się żyje w innym kraju, nie wiem jak Wy ale ja wiadomości już od dłuższego czasu nie oglądam bo nie potrafię spokojnie patrzeć...

W cieno bym nigdzie nie pojechała absolutnie. Dlatego myslimy nad wyjazdem ze tam bedziemy miec ten dom , km od niego mieszka szwagierka, szwagier tez napewno w tym miescie bedzie wiec sama nie bede A pracy byle jakiej mu nie załatwi jesli juz to jak bedziemy am jechac cos pozadnego i stałego (jego siostra pracuje w posrednictwie pracy w biurze i zalatwia ludziom prace w Holandi wlasnie, Belgii itd) No i napewno nam pomaga na poczatku , przynajmniej mi sie zaklimatyzowac itd. A kuzynka od meza tez kilka lat siedziala ze swoim mezem za granica i teraz wrocili i otworzyli swoj biznes ale cos niewypalilo chyba i chca wracac..

A co do takich ludzi "wielcy panowie). Wiem znajomi wyjechali to nie dosc ze wszystko przecpali tam, przepili to czyscili Toi Toie ... koszmar!
Ja powiem tak wszedzie pewnie dobrze ale najlepiej w domu... Nie chce za granica mieszkac cale zycie, tu mam swoj Dom, duzy ogrod, budynek z ktorego cos moge zrobic kiedys i taki wlasnie mam zamiar.

Chcemy prawko zrobic z mezem i wrocic za pare lat, bo bez prawka ani rusz a tutaj ciezko zarobic :/

ktora z dziewczyn pisala cos o streetcom.pl bo juz nie pamietam czzy to byla RENIA?? jesli tak to prosze naipisz na piw o co w tym chodzi

Tak Renia o tym pisałam
Iwka jak wejdziesz na ich stronę i poczytasz tez się dowiesz

Macie dziewczyny racje z tym ze niektorzy wyjezdzaja za granice i im woda sodowa do glowy uderza i zapominaja skad przyjechali, znam takich niestety ale trzymam sie od nich z daleka, bo najwarzniejsze sa dla nich pieniadze i za plecami potrafia obsmarowac komus d..e

JA jestem szczesliwa znalazlam tu milosc mam wspanialego synka i to sie liczy.
Jeszcze do niedawna namawialam meza zeby jednak sprobowac w polsce ale sie nie dal przekonac, a do polski nie mamy stad daleko takze zawsze mozna wsiasc w auto i pojechac

Przyznam ze tez pracowalam w prywatnych domach, sprzatanie, prasowanie,opieka nad dziecmi i milo to wspominam bo traktowali mnie dobrze i nawet sie z nimi zwizalam jako tako bo tez wiem ze jakbym potrzebowala od nich pomocy to bym ja dostala.
Ale maz sie nie zgadza na to zebym wrocila do tej pracy, bo mam szanse pracowac legalnie.

Takze Renia probujcie zwlaszcza ze macie szanse wyjechac we trojke i nie w ciemno

Oj ja to coś wiem na temat tego jak to jest "kolorowo" za granicą.
Też myślimy żebym dojechała do męża ale najpierw musimy poszukać mieszkania, bo mieszka z innym facetami w niezbyt fajnych warunkach.

Fakt pieniądze zarabia ładne,ale pracy też nie ma jakiejś super czystej bo robi przy hodowli norek i robi przy nich wszystko co w danym sezonie trzeba

No ale planujemy otworzyć coś swojego i na razie musi tam pracować bo musimy mieć kasę na otwarcie i jakieś zabezpieczenie

my z kolei mamy szanse legalnie wyjechac do niemiec maz ma obywatelstwo meldunek itp ale od razu rozmowa toczyla sie w kierunku nie mamy tu swoj interes ja pracuje i jakos jest nie narzekamy am na wszystko co chce na Oliwke rachunki poplacone myslimy o budowie wlasnego domu wiec chyba jest dobrze ale wspolczuje tym ktorzy nie maja tak kolorowo i musza wyjechac i chyba czasem nie dziwie sie ze koloryzuja sobie rzeczywistosc po powrocie wyjechaly bo tu byly nikim tak pojechaly i tez tak jest (wiadomo jak traktuje sie polakow jak u nas rumunow ) a my nie wiem tego na 100% bo nie wiedzimy jakie maja warunki gdzie pracuja jak mieszkaja wiec choc w opowiesciach moga byc kims ot tak mysle. i bron boze nie chce nikogo urazic choc znow pewnie to zrobilam.

Maz juz w Holandi pracowal kilka lat (w wakacje głownie) wiec troche wiodział. Szwagierce mojej i Szwagrowi w glowach sie nie pomieszało. Sa wporzadku i to bardzo
No i maz ma paszport niemiecki wiec prace dostanie dzieki temu lepsza. Jak pracował kiedys to mial 8euro, wiem ze nie majatek ale i tak dobrze. Znajomy pracowal tez i to duzo dluzej na tych barakach wlasnie i mial 5 Euro no i ciezka prace.. a moj maz sobie karteczki skladal I pocztowki segregowal czy cos takiego.

Renia Ty juz jestes na lepszej pozycji, bo macie tam rodzine Trzymam kciuki, zeby Wasze plany zmienily sie w rzeczywistosc

No tak , od strony meza wlasnie jest pare osob i w niemczech i w Holandii wiec mysle ze sie uda

Byliśmy wczoraj na szczepieniu. Kubus waży 7540g. Jak poprosiłam pielęgniarkę żeby go zmierzyła to stwierdziła, że dopiero jak mały będzie stał. Niby ministerstwo zdrowia zabrania. A jak byliśmy w innej przychodni to pielęgniarka dziwiła się ze jeszcze nie był mierzony. W takim razie po cą są siatki centylowe? No i przy urodzeniu jakoś mierzą dzieci.

u nas dzieci mierza za kazdym razem chyba ze jest przeciwwskazanie ze strony stawow biodrowych ze nie powinni sie nozek naciagac.