czy zmieniłyście się po urodzeniu dziecka?

oj ja to mm wam czego zazdroscic mi jeszcze 8 zostało a najlepsze ze to 8 to z pierwsze ciąży gdzie przytyłam 20kg w drugiej na szczęście tylko 12 które mi już zleciało:) ale ja raczej jestem załamana nadejściem wiosny i lata bo brzuch mam jak jeden wielki rozstęp i do tego wygląda jak bym była w 5m-cu ciąży reszta może być ale karmienie piersia jakos nie pomaga mi zgubić zbędnego bagażu

Ja się zmieniłam,owszem ale psychicznie Mam teraz inne priorytety Inaczej patrzę na świat A myśląc o tym że "stworzyłam" i urodziłam,własnymi siłami -nowe życie czuję się kimś wielkim,silnym i wyjątkowym

A fizycznie,jestem taka sama..

Ja zmieniłam się i fizycznie i psychicznie. Fizycznie na plus bo schudłam i ważę prawie 15 kg mniej niż przed zajściem w ciążę... Psychika też jest zupełnie inna. Stałam się w końcu mamą...odpowiedzialną za inne życie 24 godz na dobę-7 dni w tygodniu... i chociaż nie mam czasu dla siebie,jestem zmęczona to jestem najszczęśliwszą kobietą pod słońcem!!!

ja wypowiem sie całkowicie szczerze ;
przytyłam 38 kg w ciąży a po ciąży w ciągu miesiąca zrzuciłam 38 kg może to być nie możliwe ale tak jest i waga ciągle leci mi w dół teraz ważę 52 kg nic przyjemnego sama skóra i kości nie polecam chudnięcia bodzie takie jakie jesteście dla innych będziemy grube i brzydkie ale dla swoich partnerów będziemy zawsze piękne dla tego ze daliśmy im drugiego skarba którego kochają którego kochają tak samo jak nas

Ja wychodząc ze szpitala nie miałam już brzucha, co prawda jest on "miękki" jeszcze, ale wiadomo - ma jeszcze czas. Mam rozstępy ale mi nie przeszkadzają - mężowi nie przeszkadzają i mi tym bardziej. Mąż zresztą dba o to żebym nie czuła się nieatrakcyjna Psychicznie zmieniłam się już w ciąży, tak jakbym jeszcze bardziej wydoroślała (chociaż nie wiem czy się da bo po przeżyciach jakie miałam mam zachowanie bardziej dorosłe niż nie jedna dorosła osoba), mam inne priorytety i nie wyobrażam ze mogłoby być inaczej Mając już Iznię i mając taki lekki poród nie wierzę że jestem mamą, mam wrażenie że to bajka, sen
I mam już wagę sprzed ciąży.

Ja muszę dołączyć do grona Mangi. Brzuszek zniknął od razu, i na początku wagę traciłam w miarę spokojnie- jednak przez ostatnie 4-5 miesięcy straciłam sporo za dużo- zawdzięcczyc to mogę karmieniu i nieprzespanym nocom, więc aktualnie bazuje na takich cyferkach: ok.167 i 49-50kg. I też nie jestem zadowolona-cięzko znaleźć ubrania, że o biustonoszach nie wspomnę- może wiecie gdzie można kupić w normalnej cenie 65F?

bombel779 napisał:

Ja się zmieniłam,owszem ale psychicznie Mam teraz inne priorytety Inaczej patrzę na świat A myśląc o tym że "stworzyłam" i urodziłam,własnymi siłami -nowe życie czuję się kimś wielkim,silnym i wyjątkowym

A fizycznie,jestem taka sama..

Zgadzam się z powyższą opinią.

hmmm....chyba każda kobieta się zmienia po przyjściu na świat dziecka.Jedne fizycznie inne psychicznie a jeszcze inne i tak i tak.Dziecko to duża "rewolucja" i zmiany na lepsze,więc zmiany zachodzące w nas samych są nieuniknione .Ja fizycznie 5 kg. mniej niz przed ciązą,czego nie uwazam za plus, ale co tam .A psychicznie,to chyba nawet trudno,to opisać.Kobieta wydaje na świat nowe życie,za które jest odpowiedzialna i choćby nie wiem co sie działo to oddaje mu całe serce czy tego chce czy nie. Moje patrzenie na świat się zmieniło a system spraw najwazniejszych przeszedł proces ewaluacji i teraz dla mnie najwazniejsze jest,żeby moje dziecko było usmiechniete tak często jak tylko to mozliwe. I mam gdzieś "przyjaciółki",które patrzą na mnie jak na wariatkę i przestały się odzywać tylko dlatego,że nie odbieram kiedy tel.dzwoni,bo nie chcę obudzić Leny.A powód tego bardzo prosty, wyspane dziecko,to szczesliwe dziecko a szczesliwe i wyspane dziecko to wypoczeta mama (która wtedy ma chwile dla siebie) .I wilk syty i owca cała.W całym tym szale "mamowym" staram się nie zapominać o sobie, chociaż przyznaję,że to bardzo trudne i czasem cięzko z realizacją ,ale gdy tylko mogę to poświęcam też chwilę sobie.Bo zeby wyowołać usmiech na twarzy dziecka nie trzeba wiele, wystarczy własny usmiech (a tu trzeba trochę dobrego samopoczucia).

hehe ale wena