BezpiecznaCiaza112023

Kryzys w związku III Trymest

13 lata 9 miesiąc temu #24526 przez kaśku
jak to czytam to dziekuje ze mam tak cudownego faceta... korzystajac z tego ze mam wolne to chyba pyszna kolacje mu zrobie :)

dziewczyny zasługujecie na kogos wyjatkowego - bo same wytjatkowe jestescie :)

Prosimy zaloguj się lub zarejestruj się na forum się, aby dołączyć do rozmowy.

13 lata 9 miesiąc temu #24529 przez Gosia
Kaśku ja też za to dziękuję Bogu. Zwariowałabym chyba jakbym miała do czynienia z takim draniem (każdym jednym tu opisanym). :angry:

Prosimy zaloguj się lub zarejestruj się na forum się, aby dołączyć do rozmowy.

13 lata 9 miesiąc temu #24530 przez martela89
No ja właśnie tez,czasami narzekam na tego mojego ale jak tak poczytam takich opowieści to dziękuję Bogu,że mam takiego męża :)

Prosimy zaloguj się lub zarejestruj się na forum się, aby dołączyć do rozmowy.

13 lata 9 miesiąc temu #24533 przez poziomka32
basik_twins...sama nie wiem jak dałam radę??? Musisz zdecydować, co lepsze - życie z nim czy bez, zastanowić się czy dasz radę - finansowo - za granicą pomoc jest większa niż w Polsce - tutaj nie ma żadnej.Tam będzie Ci płacił alimenty, tutaj to trochę trwa i możesz nie dostać za dużo.Jednym słowem będziesz zdana na Rodzinę. Wiem coś o tym. Nasza polska rzeczywistość nie sprzyja samotnym matkom. To tylko tak ładnie mówią albo piszą, a jak przychodzi co do czego to nie dostaniesz nic. Chciałam wyprowadzić się do domu samotnej matki - niestety nie było miejsca - kazali czekać pół roku. Zresztą tam również możesz przebywać max - pół roku. Opieka społeczna przyznała mi swego czasu zasiłek!!!! Jednorazowy!!!! Aż całe 20zł - śmiech na sali!!!!A ile dokumentów trzeba było złożyć - więcej bym wydała na autobus niż tego zasiłku było!! Niebieska linia...porażka!!!Wiec moja droga...moja decyzja była taka - musiałam poczekać aż mała podrośnie, aby pójść do pracy i móc w "miarę" funkcjonować. I udało się jakoś.Podchowałam dziecko, poszło do żłobka a ja do pracy, W końcu zarabiałam na siebie - może nie dużo, ale już coś, i najważniejsze - byłam wśród ludzi a nie sama w domu!!!Poznałam przyjaciół, którzy bardzo mi pomogli. Niestety na Rodzinę nie mogłam aż tak liczyć. I Nadszedł dzień,kiedy powiedziałam dość!!! Albo Rodzina albo wynocha!!! Wyłam jak kojot do księżyca!!!Gdy się wyprowadził!!! Czułam ulgę, a jednocześnie samotność i pustkę. Później był strach..jak sobie dam radę???Przecież zarabiam grosze?? ale...powoli z dnia na dzień było coraz lepiej!!! Po kilkunastu miesiącach znów byliśmy razem:) :laugh: to było jakieś 5 lat temu???? I tak jest do dziś!!!Kocham mojego Miśka :) A On kocha nas i dba o nas:):):)
Nie żałuję swoich decyzji,może dla kogoś "z boku" były one głupie, niedojrzałe, ale to ja je podjęłam i ja ponosiłam ich konsekwencje. I jestem z nich dumna.
Każdy ma jakiś pomysł na życie. Mój - w wielkim skrócie-był taki:)
Ty sama musisz odnaleźć swój:) Mając na uwadze wszystkie "Za"i "przeciw" To Twoje życie i tylko od Ciebie zależy czy będziesz szczęśliwa z dziewczynkami:)
Trzymam kciuki!!!
Nie ma sytuacji bez wyjścia!!!!!Choć kiedyś tak nie myślałam.....

Prosimy zaloguj się lub zarejestruj się na forum się, aby dołączyć do rozmowy.

13 lata 9 miesiąc temu #24534 przez martela89
Czasami rozstanie na jakiś czas uświadamia człowiekowi jak wiele znaczyła dla niego ta druga osoba,którą skrzywdził :)

"Doceniasz coś dopiero jak to stracisz"

poziomka,a tobie gratuluję,że potrafiłaś to wszystko ogarnąć i poradziłaś sobie :)

Prosimy zaloguj się lub zarejestruj się na forum się, aby dołączyć do rozmowy.

13 lata 9 miesiąc temu #24604 przez basik_twins
Mirelko ja mam zatrucie ciążowe
Białko mi spadło ciśnienie opanowane ale biore brdzo silne leki na nie i dolne trzyma sie 80-ciu a górne spada i sie słaniam na nogach troche a mam urodzic w ciagu 2 tyg a zeby pozamykac wszystkie sprawy (konto, ubezpieczenie itp biurokracja bo pozniej nie wroc tylko po to by spraw pozałatwiac bo za co? i dzieci małe zostawie?) Wiec raczej nie mam jak uciec.

Mysle sobie ze skoro i tak nie mam wyjscia to sie chyba trche postaram tzn biore sie za siebie. To najważniejsze
Bo puki co nie wyobrazam sobie z kad mam wziąść siły żeby chocby zwyczajnie wyprzec te dwie moje dziewczynki.
Za tydz w czwartek umuwimy sie na termin bede walczyc o piątek tak żeby Szymon był porzy porodzie

To moze go kopnie w łeb i szybciej mu sie odmini... nie wiem....

Najgorsze jest to ze nawet jak sie ułoży to a do konca zycia bede pamietac, czuc zal i nie wiem po ilu latach przeprosin umiałabym wybaczyc - o ile...
No cóż... staram sie skupic tylko na dziewczynkach

Prosimy zaloguj się lub zarejestruj się na forum się, aby dołączyć do rozmowy.

13 lata 9 miesiąc temu #24605 przez Mirella
Kurczę Basik, tak szczerze mówiąc to nie wiem co to zatrucie ciążowe... No ale fakt, w tej sytuacji raczej ciężko uciec w ciągu tygodnia ;)
Dziewczynki, tak, to dobry powód żeby się zmobilizować :D A zobaczysz co to będzie jak już będą! Nie ma takiej siły, która byłaby w stanie Ci się przeciwstawić, wystarczy że popatrzysz na dziecko i pomyślisz ze jest takie bezbronne.... Wszystko zrobisz, jak będzie trzeba to i stolicę do Krakowa przeniesiesz :P Dasz radę, zobaczysz :)

Prosimy zaloguj się lub zarejestruj się na forum się, aby dołączyć do rozmowy.

13 lata 9 miesiąc temu #24612 przez basik_twins
Dzięki za słowa otuchy :)

Trafiłam do szpitala bo głowa mnie tak bolała ze z bólu się zwijałam dosłownie i zaczełam wymiotowac jak kot tak mnie ciagło ze sie bałam ze zołądek cały wyskoczy i okazało się że ciśnienie 170/100 i białko w moczu
od czwartku do soboty mi skakało w niedziele juz było ok dlategomnie wypisali, ale musze odpoczywac

Teraz w czwartek sie dowiem czy dzieciaczki beda wywoływane w pt 23-go czy 30-go

Oj ciężko będzie do 30-go ale tak bedzie chyba lepiej no i moze same wyjda do tego czasu.

Mam tylko nadzieje ze nic w dzien czy przy przed porodem sie nie stnie (chodzi o mojego) ze sie znowu powale na dół
puki co modlitwy cieple słowa od przyjació i daje rade

Prosimy zaloguj się lub zarejestruj się na forum się, aby dołączyć do rozmowy.

13 lata 9 miesiąc temu #24624 przez poziomka32
basik_twins dasz radę!!!! w końcu my - baby - zawsze dajemy rade :P teraz czeka Cię poród dziewczynek i na tym się postaraj skupić. A Twój na pewno też się stresuje!!!Dla faceta, to wbrew pozorom, bardzo silne przeżycie. A jeśli nie będzie chciał być przy porodzie - to nic na siłę. Ja też rodziłam sama, wtedy wydawało mi się że to koniec świata i gdyby był ze mną to byłoby lepiej.Po porodzie pomyślałam - jak dobrze ze go nie było!!! Po co ma patrzeć na to wszystko?? Nie chciałam wzbudzać w nim litości, strachu.Teraz jest podobnie - jestem silna i dam radę SAMA!!! Zresztą mój Miś nie chce rodzić ze mną. I dobrze:)
A z zatruciem ciążowym to uważaj Kochana - to poważna sprawa!!!
I nic się nie martw!!!Wszystkie poważne decyzje odłóż na później!!!
Jak to mówią - co nagle to po diable :P
Kurce...ale fajowo - dwie kobitki będziesz miała - to już nie ma żartów!!!! On jeden a Was trzy :laugh: !!!!
Buziaki!!!

Prosimy zaloguj się lub zarejestruj się na forum się, aby dołączyć do rozmowy.

13 lata 9 miesiąc temu #24670 przez basik_twins
Poziomka bardzo dziekuje za twoje słowa.
Zreszta wszystkim

Ja tam do porodu nie zmuszam ale chcial i puki co chce (chyba)
zobaczymy co bedzie

wczoraj wrocil o 11 cos porobil i powiedział ze jedzie na całą noc na ryby z ryb prosto do pracy bo spac nie moze (światła w pokoju nawet nie zapalił pewnie by mi w oczy nie patrzec)

Zdziwiona ale nie ze złością w głosie do niego - jaja se robisz,
a on ze nie bo i tak nie moze spac co za różnica. No to sie nie odzywałam - poszedł

I łapie sie za brzuch i mówie: hej moje kobitki kiedy do mnie przyjdziecie bom samotna ;)

ale i tak boli i tak popłakuje ale już mniej
trudno sie nie przejmowac jak ktos ci szpile wbija
Czasem wydaje mi sie ze jest lepiej a on przyjdzie i tak sie jakos zachowa i staram sie nie przejmowac ale to jak dostać z otwartej reki i udawać że sie nie dostało

Ale z pracy zadzwonił na pierwszej przeriwe i na drugiej. Staram sie rozmawiac normalnie tzn i tak nie zartujemy jak wczesniej ani zbytnio humoru ale opanowuje ton głosu zeby nie było tego
nooo.... yhyyy.... no....
Bo wtedy to w ogole nie bedzie mu sie chciało dzwonic nawet
ale w szpitalu jak byłam nie dzwonił wiec moze teraz to znak ze bedzie lepiej...

Nic innego zrobic nie moge jak go pobije czy mmu nawrzucam to znow ucieknie i sie oddali itd... i ja znow bede przechodzic tragedie wiec tylko ja i moje kobietki a tatus niech se robi co chce :)

Prosimy zaloguj się lub zarejestruj się na forum się, aby dołączyć do rozmowy.

13 lata 9 miesiąc temu #25050 przez eash
szukałam cię, basik, w "staraniach...", nie było cię długo, więc zawitałam tutaj. przykro mi, że masz takie kłopoty ze swoim facetem. nie tak dawno temu ja miałam ze swoim podobne (i sądzę, że one nie zniknęły, po prostu chwilowo jest lepiej). mój facet to również nie jest jakieś dziecko, ma prawie 40 lat i powinien być dojrzały, odpowiedzialny, gotowy na życie we dwoje, na dziecko, na obowiązki, na zmiane przyzwyczajeń... a jednak wszystko jest na odwrót. i ja też miałam jakieś cholerne mysli o rozwodzie i o samotnym macierzyństwie, bo po prostu sił mi już brakowało na wszystko. myślę jednak, że nie wolno się poddawać i trzeba ratować to, co jest - dla siebie, dla niego, a nade wszystko dla dzieciątek, które zasługują na normalną, pełną rodzinę i kochających sie rodziców.

tak was czytam, dziewczyny, i czytam, a od czasu rozmawiam też z przyjaciółką i - choć to chyba żadne pocieszenie - dochodzę do wniosku, że większośc facetów tak ma. najpierw sami o nas zabiegają, podrywają, a ci starsi, jak mój mąż, dążą do ślubu tak jak i my, albo nawet bardziej. mój zawsze mi powtarzał, że marzy o rodzinie - żonie, dzieciach - i o domu, takim normalnym, tradycyjnym. zawsze mówił, że jak już będziemy razem tak "na zawsze" i jak będziemy mieć swoje cztery kąty, to będzie dbał o mnie, dzieci i o nasz dom. a po ślubie okazało się, że w domu moich rodziców czuje się źle i obco, a w naszym własnym jakoś specjalnie palcem mu się kiwnąć nie chce, nie ma porządnej pracy i nie byłby w stanie utrzymać nawet siebie, a co dopiero mnie i dziecko, a w dodatku całymi dniami jest gdzies, z kims, robiąc coś - byle tylko z dala ode mnie. tak się czułam długo, długo jak ta kula u nogi, jak zbędny bagaż. i zadawałam sobie pytanie, po co się żenił, skoro tak pragnie niezależności i skoro wszystko i wszyscy są ważniejsi ode mnie? skoro wkurza go koniecznośc bycia ze mną, siedzenia ze mną w domu, dbania o ten dom? skoro woli kolegów, braci, piwko, wędkowanie i święty spokój ode mnie, od naszego dziecka i domu? rozmowy nic nie dawały, kłótnie nic nie dawały, prośby i groźby, łzy i krzyki - wszystko na nic. miałam wrażenie, że ja, jako kobieta, w jakiś naturalny, wrodzony sposób MUSZĘ automatycznie po ślubie stać się dorosła, dojrzała i odpowiedzialna, a on ma nieograniczoną ilość czasu na dojrzewanie. choć tyle ode mnie starszy - 12 lat różnicy - choć mężczyzna, to jednak ja musiałam przyjąć rolę matki, żony, kochanki, powiernika, kasy zapomogowo-pożyczkowej, księgowego i cholera wie, kogo jeszcze, a on mógł być tylko zabłąkanym chłopcem, który "musi dojrzeć". i nie widział w tym nic dziwnego, nic niestosownego, nic złego.

i tak się to ciągnęło, ciągnęło... pewnie w jakimś sensie dalej się ciągnie. ale od pewnego czasu mam wrażeni, że wychodzimy na prostą. może on w końcu zaczyna mnie rozumieć? może już wreszcie kończy ten "etap dojrzewania"? wiele nocy przez niego przepłakałam, z tylu spraw w życiu dla niego zrezygnowałam, tyle razy dla niego musiałam schować dume do kieszeni... ale przecież kocham go. KOCHAM GO. to mój mąż. ojciec mojego dziecka. rozwód? rozstanie? nonsens! my musimy o to walczyć, ja muszę o to walczyć! w końcu będzie lepiej, wierze w to.

i wierzę, że u ciebie, basik, wszystko się poukłada. i u was, dziewczyny, także. trzymam kciuki za was wszystkie!

:)

Prosimy zaloguj się lub zarejestruj się na forum się, aby dołączyć do rozmowy.

13 lata 9 miesiąc temu #25059 przez martela89
Ja nie wiem jak to jest...
Mój ma 25 lat,ja zaczęliśmy być razem to miał 18-pracował i się uczył zaocznie. Też mi odwalał numery,wychodził i się nie odzywał ale to zrozumiałe jak ma się 18,19,20 lat. Pobraliśmy się jak miał 23,a ja 19 i od tej pory jest innym człowiekiem koledzy mu nie w głowie od 2 lat nie był nigdzie sam z kolegami bo mówi,że tego nie potrzebuje bo ma żonę i teraz będzie miał dziecko. Jest naprawdę bardzo odpowiedzialny, pracuje za granicą żeby zarobić na wszystko(bo mamy własne mieszkanie). Bardzo o mnie dba. Nie chcę zapeszyć i tak słodzić :lol: ale jak tak czytam przez co przechodzicie bądź przechodziłyście to naprawdę doceniam to co mam :kiss:

Prosimy zaloguj się lub zarejestruj się na forum się, aby dołączyć do rozmowy.

13 lata 9 miesiąc temu #25064 przez basik_twins
No on za ta granoica tyle jest od Ciebie ze jak przyjezdza to Ty i tylko Ty :)

Fajnie i nie fajnie

Dzieki eash... nie jestem sama
ehhh...

głupie ze czytanie o czyis kłopotach nas pociesza co...

Prosimy zaloguj się lub zarejestruj się na forum się, aby dołączyć do rozmowy.

13 lata 9 miesiąc temu #25159 przez eash
daj spokoj basik, wiemy, jak jest...

tak sobie mysle, ze moze zle robimy zwalajac wine tylko i wylacznie na naszych facetow. mam wrazenie, ze jestesmy do siebie troche podobne - indywidualistki, liderki z urodzenia, lubiace by bylo "po naszemu", lubiace ukladac zycie swoje i - niestety - takze cudze, oczywiscie - w dobrej wierze... pewnie z taka kobieta trudniej zyc. i trudniej sie facetowi z nia zgrac. przynajmniej u nas chyba tak jest. choc moj maz jest raczej dosc ulegly, spokojny, cichy, niesmialy, niepewny swego, a ja wlasnie na odwrot - harpia prąca do przodu, mająca wyrazne cele i po kolei je osiagajaca, ambitna... to jednak on sie czasem buntuje, chce cos po swojemu - nawet, jesli to glupie. wkurza mnie to, ta jego glupota, brak organizacji, brak planu, chaotycznosc, niezaradnosc... a jednak trudno mu omowic samodzielnosci - w koncu jest doroslym facetem! moze gdybym byla lagodna jak on i pogodzona z losem, zapatrzona w niego i kochajaca bez granic i bez rozsadku, byloby nam latwiej. nawet gdyby popelnial w zyciu gafy, ja umialabym przejsc nad tym do porzadku dziennego. ale tak nie jest, wiec mamy pod gorke. mimo wszystko wierze w to, ze wyjdziemy na prostą, dotrzemy się jakoś w końcu i nauczymy zyć ze sobą. w końcu go kocham i on mnie też kocha, a miłośc wszystko pokona, trzeba tylko chcieć!

Prosimy zaloguj się lub zarejestruj się na forum się, aby dołączyć do rozmowy.

Moderatorzy: kasiorailonanatmur11
Reklama

Bestsellery

  • Koszulka Regularna mama

    Regularna mama

  • Koszulka Brioko baby

    Brioko Baby

  • Dzienniczek ciąży

    Dzienniczek ciąży

  • Dzienniczek żywienia dziecka

    Dzienniczek żywienia

  • Dzienniczek żywienia maluszka

    Dzienniczek żywienia

Reklama

Wszelkie prawa zastrzeżone © 2007-2024 ZapytajPolozna.pl