RODZIMY W LUTYM 2011

Nie sprecyzowała, więc myślę, że nie o to chodzi

Bombel ja nic ciekawego nie poradzę, bo w 39tc5d byłam w górach i też nie pomogło... 11 dni po terminie urodziłam...

Bombel ja się wybrała na dzień przed terminem do miasta... Mam jakieś 40 min pieszo pozałatwiałam milion spraw, targałam 2 siatki zakupów, a potem jeszcze wizyta u położnej... jak widzisz... ciągle czekam

Hehehe no nic,to pozostaje czekać jeszcze trochę i też będziemy się z tego wszystkiego śmiały
Ciekawa jak tam Karolina się czuję? I kiedy wypuszczą ją do domu?

Czincza to Ty faktycznie jakaś oporna jesteś
A co Ci gin powiedziała? Nic totalnie nic się nie dzieje? Żadnych zmian? Szyjka twarda i długa?

Na 3 dni przed porodem, lekarz określił moją szyjkę że jest długa jak u łabędzia

Ja mam o tyle inaczej, że tu od początku ciąży żaden gin mnie nie widział... tylko spotkania z położną... Jak przyjeżdżałam do PL, to byłam 2 razy u gin, ale ostatni raz to było jakoś w 28. tyg...

Tak więc kompletnie nie wiem jak tam się sprawy mają...

Hej ja sie melduję, niestety jeszcze w dwu paku u mnie zamiast cos postepowac to mam wrazenie ze sie cofa! Jak widac moja gin nie miala racji, czwartek juz dawno za pasem. Chodze od paru dni na dlugie spacery do i po lesie i jedyne co to dostaje zadyszki, a tam sie nie dzieje nic. Wczoraj probowalam z mezem potrenowac, bo skonczylam brac leki a tu zonk, boi sie ze zrobi cos malej, probowalam wytlumaczyc ale nie poskutkowało, a to czekanie i pytania znajomych brrr szał.Dzis pojechalam na zakupy tez sie nalatalam a teraz siedze i czekam dalej na godzine zero. Dziewczyny życze Wam i sobie cierpliwości w oczekiwaniu na nasze skarbki oby wkoncu sie zdecydowały.

Groszek napisał:

Na 3 dni przed porodem, lekarz określił moją szyjkę że jest długa jak u łabędzia

Hehe
A ja już jakiś czas szyjki nie mam..

Dormag ciężki przypadek z tego Twojego męża...

Mój się spytał co chcę na Walentynki, to Mu powiedziałam, ze nie chcę kwiatków, tylko niech mnie na porodówkę zabierze Tak więc jak tylko wróci z pracy, to zaczynamy nad tym pracować a mężowi powiedz, że dzisiaj to jest najlepszy czas na to... wszak tak romantycznie he he

Ja też próbuję na wszystkie sposoby dostać się do szpitala, a tu nic..

Dziewczyny zazdroszczę Wam tych wizyt u gina.. Nas tu nikt nie bada :/ Choć opieka jest dobra i jak tylko wyniki moczu np. są gorsze, to od razu sprawdzają, przychodzą do domu potwierdzać testy itp., ale mimo wszystko...

A Maluszek dzisiaj znów szaleje w brzuchu

Czincza gdzie obecnie mieszkasz??

Teraz mieszkam w Anglii... Tutaj opieka wygląda trochę inaczej niż w Polsce. Myślałam, że może ja nie wiem wszystkiego, ale rozmawiałam z koleżankami i wszystkie mi to potwierdzały...

Ale nie ma tego złego Przeprowadziliśmy się w końcu pod Londyn, więc mam spokojniejsze miejsce, fajny szpital i mam nadzieję, że uda mi się urodzić w wodzie

Tak myslalam Ja tez jestem w UK. I wiem jak wyglada tutejsza opieka... Ja chodzilam do polskiego ginekologa- prywatnie, jak dla mnie to jest nie do przyjecia, ze kobiet w ciazy nie badaja ginekologicznie.
W jakiej czesci mieszkasz??

Mieszkam na południowy-zachód od Londynu... jakieś 35 mil

Wiesz, nie jest tak źle... Jak coś się dzieje albo masz wątpliwości, to lekarz Cię bada. Mi najbardziej podoba się to, że jak mam np. problem z tarczycą albo podejrzenie chociaż, to nie muszę latać po szpitalu i szukać specjalisty, tylko lekarz przychodzi na nasz oddział. To jest duże ułatwienie i przy okazji znacznie ogranicza możliwość zarażenia się jakimiś paskudztwami...

Myślę, że wszędzie są jakieś plusy i minusy, ale nie jest źle, póki widać, że ktoś się tym wszystkim dobrze zajmuje

A Ty gdzie siedzisz?

Czincza dla mnie tez nie bylo tak zle, ale tylko dlatego, ze moja ciaza przebiegala ksiazkowo. Nie chcialabym miec tutaj prowadzone ciazy jakby istnialy jakies problemy0 balabym sie.
Ja mieszkam niedaleko lotniska Heathrow.