BezpiecznaCiaza112023

Lipiec 2011 nalezy do Nas

12 lata 10 miesiąc temu #141292 przez Rika
Masuska Jakie fajowe zdjęcie :)

Dzisiaj siostra napisała że zdechła kolejna szynszylka :( ehh :(

Prosimy zaloguj się lub zarejestruj się na forum się, aby dołączyć do rozmowy.

12 lata 10 miesiąc temu - 12 lata 10 miesiąc temu #141294 przez basba
Jasne różyczka ,juz podaje
allegro.pl/naklejki-ksiezniczka-motyle-w...uta-i1666785669.html ,koszt to 21,00 + przesylka... majarozne kolorki,niestety nie sa welurowe.

Prosimy zaloguj się lub zarejestruj się na forum się, aby dołączyć do rozmowy.

12 lata 10 miesiąc temu - 12 lata 7 miesiąc temu #141295 przez Rika
A to moje zwierzaczki:
Suczka Tequila (w listopadzie wykończył ją nowotwór i borelioza), obok szynszyla Kulka (dzisiaj zdechła), niżej po lewej szynszyla Kajtek (zdechł kilka miesięcy temu), Zółta papuga Adaś (zdechł z tęsknoty za Zuzią), a ta duża papuga to Fruzia (jedyna jaka została)
Nie mam zdjęć Bacho i Famy - też nimfy i Zuzi zdjęcie mam takie normalne :( nie na kompie ale Zuzia była taka sama jak Adaś tylko niebieska.
Załączniki:

Prosimy zaloguj się lub zarejestruj się na forum się, aby dołączyć do rozmowy.

12 lata 10 miesiąc temu #141297 przez Rika
Basba ja chcę coś takiego do salonu i sypialni :) o pokoju dziewczynek jeszcze nie myślałam ale pewnie też coś takiego się zrobi a na korytarzu mam zamiar zrobić drzewo i powiesić zdjęcia na wzór drzewa genealogicznego :)

Prosimy zaloguj się lub zarejestruj się na forum się, aby dołączyć do rozmowy.

12 lata 10 miesiąc temu #141299 przez aniaw
Się zebrałam w sobie, więc opisze swój poród zeszłoroczny :)
Jak kogoś w międzyczasie zanudzę to z góry przepraszam :lol:

Termin wg USG miałam na 15 marca, terminu OM nie pamiętałam, więc wszystko było tak "na oko" ustalane wg mnie :blink:
Prawie do końca chodziłam do pracy, jak się okazało 2 tyg przed rozwiązaniem już siedziałam w domku - szefowa mi w sumie kazała, bo bała się, że urodzę na dyżurze :P
Czułam się zupełnie normalnie i nie pamiętam żadnych objawów przepowiadających. No moze tylko ktoś zauważył, że kilka dni wcześniej brzuch mi się obniżył - ja sama jakoś tego nie zauważyłam... Ruchy Szymusia w brzuszku były bardzo umiarkowane przez całą ciążę - nie tak jak teraz z Dominikiem, który wierci się i kopie na maxa :lol:

Rana jak co dzień o 7mej mój Men wychodził do pracy. W tym dniu wyjątkowo szczególnie pogłaskał mi brzuszek i powiedział: "Szymuś mógłbyś wreszcie wychodzić, bo ile można na Ciebie czekać :) "
Ja miałam wyznaczone tego dnia badanie krwi i bad moczu, więc byłam na głodniaka i szykowałam się do podróży autobusem. A wizytę do lekarza miałam wyznaczoną za kilka dni, więc w sumie niczego się nie spodziewałam...

Przed samym wyjściem ok 9tej odeszły mi wody :) W takich dwóch ratach :blink: Za pierwszym razem nie wiedziałam czy to to co mówili na szkole rodzenia, ale jak za drugim razem po kilkunastu minutach popłynęła mi po nodze większa ilość przezroczystego płynu to już nie miałam wątpliwości :laugh:
od razu tel do Mena, że się zaczęło i że sam to wykrakał, bo zachęcił Małego do wyjścia :)
On długo myślał, że żartuje zanim mi uwierzył i zaczął panikować :lol: Niestety nie mógł urwać się nagle z pracy tylko musiał tam jeszcze zostać kilka godzin...

Wody odeszły, skurczy nie czułam, byłam nadzwyczaj wyluzowana (aż dziwne), Mały jak zwykle delikatnie się ruszał, więc sobie czekałam jak mówili w szkole rodzenia. Nawet 4-6 godzin podobno można, albo do regularnych skurczy....

Mieszkaliśmy wówczas ze współlokatorką, więc po 15 min miałam ją już w pokoju i pytała jak może mi pomóc, bo już mój Men do niej dzwonił, żeby była ze mną :lol:
Boże jak ona się stresowała. Pytała jak się czuję co chwila, aż poprosiłam, żeby poszła do siebie a jakby coś się działo to ją zawołam :blink:
W między czasie skompletowałam wszystkie dokumenty, zrobiłam kanapki dla mojego Mena do szpitala, wzięłam kąpiel, ogoliłam nóżki, pomalowałam paznokcie u stóp, podlewałam kwiatki i czas mijał a tu nic...
Nie muszę dodawać, że co chwila dzwonił M a do drzwi łazienki a później pokoju pukała koleżanka :blink:
Po ok 2-2,5 godz poczułam skurcze, niezbyt jakieś bolesne, ale takie dłuuugie i wiedziałam, że to to :blink:
Mój men miał przyjechać do mieszkanka i razem mieliśmy jechać do szpitala, więc jeszcze czekałam i czekałam... Skurcze się nasilały, więc stwierdziłam, że nie ma co i biorę taxi i jadę :) Jak się pochylałam skurcze były łagodniejsze, więc co i raz do czasu łapałam sie stołu i wypinałam biodra, co bardziej doprowadzało do paniki moją kumpelę :blink:

W szpitalu byłam kilka minut po 13stej. Od razu izba przyjęć, badanie na samolocie i 4 cm rozwarcia :ohmy: Położna stwierdziła, że jestem w połowie porodu. Pytała co ile mam skurcze a ja nieśmiało powiedziałam, że w sumie nie mierzyłam czassu :blush:
Zaczęła ze mną sprawy administracyjne, wypełnianie papierów, oświadczeń (a u mnie w między czasie nasilały się skurcze :ohmy: , więc łaskawie pozwoliła mi chodzić po gabinecie jak będzie dopełniała formalności :blink:
Mieli mi zrobić KTG, szykowali aparat, ale stwierdzili, że nie zdążą...
Miałam szybko się przebrać w koszule i miała zaprowadzić mnie na porodówkę.
Ja byłam bardziej skupiona na tym, gdzie jest mój Men i może dlatego nie odczuwałam tak silnie tego bólu, bo aż babki się dziwiły :)
Wyszłyśmy na korytarz no i wreszcie tam był mój Men, babka przekazała mnie jemu a sama po coś pobiegła. Ja w między czasie pisałam jeszcze smsa do koleżanki, aż położna wyskoczyła, żebym już odłożyła tel, bo jeszcze na korytarzu urodzę :lol:
(A bo ja cały czas na tej izbie przyjęć byłam z tel i pisałam do Mena, gdzie jest itd :blink: )

Mój men miał zabrać moją torbę i rzeczy a my jakimś wejściem dla personelu i potem windą na górę jechałyśmy na porodówkę - mój men jakąś okrężną drogą po schodach zasuwał :huh:
Jazda windą w górę to była dla mnie torturą, bo wtedy dopiero zaczęło boleć :huh:

Na górze okazało się, że miejsc nie ma, więc musiałyśmy wracać na dół :huh: Już położna wiozła mnie na wóżku, bo nie miałam siły iść :dry:
Na dole były sale pojedyńcze, prywatne i jednocześnie płatne, ale tam mnie zawieźli.
Zostawiła mnie ta babka w sali samą, na korytarzu pusto, mojego M nie było i miałam chwilę poczekać.
Ta chwila trwała wieki aż się poryczałam bo nie wiedziałam co się dzieje, wszystko mnie bolało a nikogo wokół nie było....

Wreszcie zjawiła się położna, potem mój Men, szybkie badanie i powiedziała, że idę jak burza. Pytała się czy chce znieczulenie, ale później sprawdziła rozwarcie i na znieczulenie było już za późno. Lewatywy też nie zdążyła mi zrobić.
Miałam robić jakieś niby ćwiczenia, które pomagają, kręcenia biodrami, kucanie, masakra, jakieś tortury :ohmy:
Ból był coraz intensywniejszy i jak któregoś razu kucnęłam to stwierdziłam, że już nie wstanę i powiedziałm, jej, że zaraz zemdleję :ohmy:
A ona do mnie, że tu się nie mdleje tylko się rodzi :ohmy: Tak stanowczo to powiedziała, że od razu postawiło mnie to na nogi i tak jakbym oprzytomniała, bo do tej pory to nie wiedziałam co się w ogóle dzieje :laugh:
Cały czas mój M. podawał mi wodę do picia, albo wachlował gazetą, bo było mi ciągle duszno i zasychało w gardle.

Nagle położna stwierdziła, że to już czas i przeszliśmy do innej sali i tak położyli mnie na łóżku i kazali przeć :ohmy:
Położna założyła kalosze i fartuch - tego nie zapomnę :lol:
Mój M trzymał mnie za rękę i powtarzał, że dam radę a dopiero wtedy zaczęło boleć. Ale chyba 3 - 4 razy parłam i usłyszałam jak Mały płacze :lol: To było niesamowite uczucie :laugh: Już nic nie czułam tylko to malutkie ciałko, które położyli mi na brzuszku. Był taki maleńki i taki jakby siny i miał taki spłaszczony nosek :laugh:
Potem jeszcze kilka parć na łożysko i po wszystkim :laugh: Była godz 14.15 :lol:
Nie nacinali mnie, nie pękłam tylko jakieś niewielkie rozejście się naskórka, więc zastanawiali się czy w ogóle to szyć. Lekarz założył mi tylko powierzchowne węzełki z nici wchłanialnej i mówił, że nie trzeba tego zdejmować.

Potem wróciliśmy do tego prywatnego pokoju i mogłam nauczyć się karmić Szymusia, położna co chwila sprawdzała ile krwi ze mnie jeszcze schodzi, bo nieźle krwawiłam później (podobno dlatego, że wszystko tak szybko poszło).
Dopiero po 1,5 godz pozwolili mi się umyć i zawieźli na ogólną salę poporodową z Malutkim.
I tak zostawili mnie z tą kruszynka samą a ja nie wiedziałam od czego zacząć, nawet jak go wziąć na ręce, co robić jak będzie płakał, nic :lol:
I zaczęła się wielka szkoła zycia :lol:

Prosimy zaloguj się lub zarejestruj się na forum się, aby dołączyć do rozmowy.

12 lata 10 miesiąc temu #141300 przez olka1730
Witam.Jestem pod wrażeniem,gratuluję opanowania sytuacji i nerwów.Chciałabym właśnie tak podejść do tematu jak AniaW.Obawiam się ze spanikuję w całym tym ferworze :huh:

Prosimy zaloguj się lub zarejestruj się na forum się, aby dołączyć do rozmowy.

12 lata 10 miesiąc temu #141303 przez kaska191919
Masuskaśliczny hipopotamek :) już niedługo znowu będziemy chudziutkie :P ja mam gorsze foty, że wogule załamka jak patrze na nie :angry: Twoja jest fajna.
Aniawjakoś ja mam ciągle taką wizje porodu że to jest takie bolesne że bym chciała leżeć i nie miała na nic sił i chęci tak jak cos innego by mi dolegało, i że to tak boli że amen, ale jak Wy opowiadacie to zaczynam myśleć inaczej jak nawet chodziłaś kwiatki podlewać :) i trochę mam mniejszego stresa. A jak już przyjedzie się do szpitala no to na fotelu już jesteś od razu badana przez położną a nie lekarza???? ja też się obawiam żeby mój nie był w robocie akurat jak mnie weźmie, najgorzej jak służba bo go raczej nie wypuszczą z pracy i dobę w robocie musi siedzieć :dry: ale z tego co pamiętam to ma jedna tylko na początku lipca, ostatnio wpisał się na 19 lipca :ohmy: zapomniał że ja mam na 20 termin, uuuuuuuuuhhhhh ale znalazł zastępstwo.
Rikafajne zwierzątka, ja miałam królika minaiaturkę i kota ale wywiozłam królika mojej mamie a kota mamie męża :lol: jakoś nie chcę teraz zwierząt , nie wiem.....

Prosimy zaloguj się lub zarejestruj się na forum się, aby dołączyć do rozmowy.

12 lata 10 miesiąc temu - 12 lata 10 miesiąc temu #141304 przez masuska
Dziękuję dziewczyny, zdjęcie pstryknęłam tak sobie, bo mi się niebo podobało:) Jutro dorzucę trochę:)


AniaW świetna historia, taka pozytywna:)

Rika współczuję zwierzątka.

Prosimy zaloguj się lub zarejestruj się na forum się, aby dołączyć do rozmowy.

12 lata 10 miesiąc temu #141305 przez magdallena155
AniaW zazdroszcze takiego pordu:)) obyś i ten taki miała dośc szybki i w miarę nie bolesny..zastanawiam się tylko dlaczego położna zakładała kalosze?? :laugh:

Prosimy zaloguj się lub zarejestruj się na forum się, aby dołączyć do rozmowy.

12 lata 10 miesiąc temu #141307 przez kaska191919
jA jutro wybiorę się chyba do lekarza rodzinnego, dwa dni temu zauważyłam na łydkach i z tyłuj na nogach takie jakby popękane krwinki, i dziś wieczorem spojrzałam a tego coraz więcej masakra. Pójdę spytam czy cos mi da i czy powinien zobaczyć to ginekolog, bo wizytę mam 8 lipca, a wizyta kosztuje 8 dych, więc najpierw pójdę do rodzinnego. Normalnie zostaje mi tylko kombinezon zakładać.....

Prosimy zaloguj się lub zarejestruj się na forum się, aby dołączyć do rozmowy.

12 lata 10 miesiąc temu #141312 przez martela89
aniaw napisał:

Rika mój M. zobaczył tego linka jaki rowerek kupiłaś i żyć mi nie daje :laugh:

Teraz się zastanawiamy jaki kupić. Czy taki jak Ty, czy może taki:
allegro.pl/rower-rowerek-trojkolowy-moto...ory-i1637196102.html
coś ala motocykl czy może taki poważniejszy roweryk:
allegro.pl/hit-lata-2011-rower-rowerek-t...lly-i1666165322.html

I weź tu człowieku się zdecyduj :laugh:


Vanesia ma taki :)
Ten zielony :) allegro.pl/trojkolowy-rowerek-panda-dasz...zyk-i1654424669.html

Prosimy zaloguj się lub zarejestruj się na forum się, aby dołączyć do rozmowy.

12 lata 10 miesiąc temu #141320 przez masuska
Kaska idź koniecznie, jak to żylaki będą? ech.

a mnie się podoba ten rowerek allegro.pl/hit-lata-2011-rower-rowerek-t...lly-i1666165322.html i Mężowi też:)

Prosimy zaloguj się lub zarejestruj się na forum się, aby dołączyć do rozmowy.

12 lata 10 miesiąc temu #141329 przez aniaw
magdallena155 napisał:

AniaW zazdroszcze takiego pordu:)) obyś i ten taki miała dośc szybki i w miarę nie bolesny..zastanawiam się tylko dlaczego położna zakładała kalosze?? :laugh:


Mnie bardzo zdziwiły te kalosze :lol: Jakby była w jakiejś oborze i przyjmowała poród od krowy :lol: To tak zawodowo mi się kojarzy :lol:
Ale kalosze miała takie ładne w kwiatuszki :)
Mój Men stwierdził, że jak zobaczył co ona robi to spodziewał się najgorszego :lol:

Wiecie sama nie wiem jakim cudem byłam taka wyluzowana... Serio. Przez całą ciążę czułam taki paniczny strach przed porodem, że szok :huh: Jeszcze te wszystkie opowieści znajomych, rodziny... Ech... Ale każdy poród jest inny na szczęśćie :)

A nie dodałam chyba, że urodziłam 4 marca, czyli tak jakby 11 dni przed terminem z USG :)

Jeszcze miałam śmieszną sytuację w taxi, bo nie dość, że dzwoniła do mnie pacjentka i tłumaczyłam jej co ma podać swojemu zwierzakowi, to dopiero jak jej powiedziałam, ze nie mogę przyjechać do niej następnego dnia na wizytę, bo jadę właśnie rodzić to biedna się tak wystraszyła, że aż mi się głupio zrobiło :silly:
I taksówkarz nie mógł znaleźć drogi zjazdowej do szpitala, bo był jakiś remont i okrążaliśmy okolicę szpitala 2 razy :) A i nie pamiętam czy płaciłam w ogóle temu taksówkarzowi, bo on też miał stersa :laugh:

Ale najważniejsze, że mój Men przybył w miarę na czas i był przy mnie i przeciął pępowinę :laugh:

Moja położna myślała, że to już mój kolejny poród, bo pytała się czy w domu czeka na mnie synek czy córeczka :laugh:
A dziewczyny na sali poporodowej nazywały mnie szczęściarą, bo jak one opowiadały o swoich kilkunastogodzinnych porodach :ohmy: to ja wolałam się nie odzywać :blush:

Ale mimo, że wiem jak może to wszystko wyglądać to i tak się teraz stersuje jak tym razem będzie... Nie można mieć przecież farta dwa razy z rzędu :P

Prosimy zaloguj się lub zarejestruj się na forum się, aby dołączyć do rozmowy.

12 lata 10 miesiąc temu - 12 lata 10 miesiąc temu #141332 przez aniaw
Kaska najpierw badała mnie położna tez byłam zdziwiona, bo lekarz był na ogólnej porodówce, bo mnóstwo było w tym czasie rodzących :blink:
On przyszedł na izbę przyjęć i tylko spojrzał na mnie jak położna mnie badała i wpisał coś w kartę a później pojawił się u mnie jak już Mały wychodził i był przy rodzeniu łozyska i sprawdzał, czy jest całe :)

A mój men powiedział mi, ze te położne to się zmieniały a ja myślałam, ze to jedna i ta sama była :blink:

A ty powinnaś pokazać te nóżki lekarzowi, bo to niepokojące, że tak nagle się pojawiło i jak to żylaki to może coś możesz już stosować.

Prosimy zaloguj się lub zarejestruj się na forum się, aby dołączyć do rozmowy.

12 lata 10 miesiąc temu #141333 przez kaska191919
Masuskanie wiem czy to żylaki jak tak to jakieś początkowe???bo to takie coś jak malinki tylko paski i takie pajączki :ohmy: matko nie chce żylaków, mam 22 lata dopiero, a tu już nic nie pokazać wszędzie jakieś ubytki, moje ciało już nie wyrabia B)

Prosimy zaloguj się lub zarejestruj się na forum się, aby dołączyć do rozmowy.

Moderatorzy: ilona
Reklama

Bestsellery

  • Koszulka Regularna mama

    Regularna mama

  • Koszulka Brioko baby

    Brioko Baby

  • Dzienniczek ciąży

    Dzienniczek ciąży

  • Dzienniczek żywienia dziecka

    Dzienniczek żywienia

  • Dzienniczek żywienia maluszka

    Dzienniczek żywienia

Reklama

Wszelkie prawa zastrzeżone © 2007-2024 ZapytajPolozna.pl